Ostatnio w ręce wpadła mi książka „Wołyń we krwi 1943” autor: Joanna Wieliczka-Szarkowa.
Większość mieszkańców Mirska i okolic zna powyższe historie z zdawkowych opowiadań o których nie można było nic mówić. Większość zna historię ludobójstwa z Wołyniu z filmu pod tytułem „Wołyń” jednak nie o filmie będę tutaj pisał. Książka ta jest ciekawa ze względu na fakt, że pokazuje kontekst historyczny tych wydarzeń. Prowadzi nas od czasów Pierwszej Rzeczypospolitej aż do roku 1945. Zawszę wydawało mi się, że ludobójstwo toczyło się w przez bardzo krótki czas i tyczy się wyłącznie okresu II Wojny Światowej, jednak prawda jest zgoła inna. Mordowanie Polaków na Ukrainie trwało ponad dwa lata.
Autorka dokładnie prowadzi nas przez meandry społeczeństwa składającego się z Polaków, Ukraińców, którzy żyją w zgodzie na jednym terenie. Aż do czasu kiedy następuję „rzeź” ludności cywilnej. Nie rozpisując się – jest to pozycja dla ludzi o mocnych nerwach – zachęcam do przeczytania.
Dlaczego jednak o tym piszę? Powodu jest bardzo prosty – moja babcia przeżyła pogromy UPA jako mała dziewczynka, została bez rodziców i do dziś nie potrafi o tym spokojnie mówić.
Przeczytanie tej książki uświadomiło mi z czym musiała się zmierzyć – dla mnie jest ona moją bohaterką. Dziękuję ci babciu za twoją siłę i za to, że przeżyłaś.
Do dziś żyją obok nas cisi bohaterowie naszych rodzin i nawet tego nie zauważamy. Pamiętajmy o nich !
Pozwolę sobie dołączyć fragment książki i zachęcam do czytania i poznawania historii Polski na nowo wszystkich, żeby nie było jak w tym powiedzeniu „Polak mądry po szkodzie”.
Kilka linków dla zainteresowanych tematem
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/188843/wolyn-we-krwi-1943
oraz do ciekawego nagrania
Daniel Wasyliszyn