Giebułtowskie opary – SESJA

Jako kontynuację wątku zawartego w Giebułtowskich oparach, Giebułtowskich oparach cd i Giebułtowskich oparach cd cd przedstawię swoje uwagi o części XIII Sesji Rady Miejskiej Gminy Mirsk, która była poświęcona sprawie odpadów w dawnym Womarex’e.

sesjaxiii_1

Poza samą Radą uczestniczyli w tejże Sesji przedstawiciele Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, oddział w Jeleniej Górze, syndyk, burmistrz, radny powiatowy mgr P. Czembrowski, sołtysi sołectw oraz kilkunastoosobowa grupa mieszkańców Giebułtowa.

Występowali po kolei burmistrz A. Jasiński, przedstawiciele WIOŚ, syndyk.

sesjaxiii_2
Syndyk (po lewej) oraz burmistrz

Szczególną uwagę zwróciłem na wystąpienie osób z WIOŚ, gdyż zależało mi na poznaniu sprawy od strony, że tak powiem, technicznej. Pani kierownik przedstawiła chronologię wymianę pism pomiędzy burmistrzem, syndykiem, „Zielonymi Izerami” i WIOŚ oraz kiedy i jakie próbki były pobierane. Podsumowanie było następujące: nie stwierdzono zmian w glebie, woda w potoku jest zanieczyszczona przez ścieki mieszkaniowe, baseny w zakładzie są szczelne, ciecz w nich to woda.

Znacznie ciekawsza była relacja inspektora, który uczestniczył w badaniach w i wokół zakładu. Metodologia badań polegała na wzrokowym i węchowym określeniu substancji oraz zbadaniu jej papierkiem wskaźnikowym na odczyn pH (był obojętny). Innymi słowy: jeśli nie jest za bardzo kolorowe, nie śmierdzi i nie jest żrące, to się tym nie interesujemy. Takimi metodami nie wykryto by w basenach  nawet arszeniku!

Szczelność basenów została określona w ten sposób, że inspektor uznał, że są szczelne, ponieważ kafelkowane baseny są robione jako szczelne. Nie mógł podać zawartości basenów, gdyż nie pobrano z nich próbek. Nie pobrano ich, ponieważ nie wiadomo było, co w basenach może być, gdyż takie informacje powinien przekazać właściciel obiektu…

Do tej pory nie wiadomo, co jest od lat w tych basenach. Wiadomo, że skład się zmienia, gdyż zmienia się barwa i wygląd tej cieczy. Ekspert nie potrafił odpowiedzieć, czy ciecz ne jest szkodliwa.

ich_weiss_nicht
„Ich weiss nicht” – chyba najlepsze podsumowanie relacji inspektora o zawartości basenów w dawnym Womarex’ie.

Było też kilka ciekawych stwierdzeń w wystąpieniu syndyka. Wygląda na to, że podpisał przejęcie zakładu, a właściwie nie wiedział, co przejął. Za to zwrócił uwagę, że przebywanie na terenie zakładów bez jego zgody było „pozaprawne”. Syndyk miał także żal do mieszkańców Giebułtowa, że przyczynili się do dewastacji zakładów. Moim skromnym zdaniem, pretensje do ludzi, którzy obserwowali, jak ich dawny zakład pracy jest przez syndyka sprzedawany na złom i niszczony, jest nie na miejscu. Obecnie wartość zakładów jest, według syndyka, ujemna. Firma, realizująca prace na terenie zakładów, pracuje za materiał odzyskany z resztek. Moja ocena wystąpienie syndyka jest taka: niepotrzebnie ktokolwiek tam wchodził, gdyby nie to, nie byłoby problemu.

Dyskusja rozpoczęła Pani Maryla Tarka, Prezes Stowarzyszenia „Zielone Izery”. W emocjonalnym wystąpieniu skrytykowała przewlekłość postępowania wszystkich czynników urzędowych: syndyka, burmistrza i WIOŚ. Problem, który dla tych instytucji ma, wydaje się, urzędniczy wymiar, dla mieszkańców może mieć wymiar bardzo realny.
Z całej dyskusji utkwiła mi zwłaszcza jedna z propozycji, wysunięta przez znajomą mi uczestniczkę: skoro ciecz w basenach nie jest szkodliwa, a pojemniki nie zawierają szkodliwych substancji, użyjmy beczkowozu, zawieźmy tę ciecz do oczyszczalni a pojemniki do PSZOK i będzie po kłopocie. I TU NASTĄPIŁA CISZA! Nie podjął tego ani burmistrz, ani przedstawiciele WIOŚ (syndyk w międzyczasie opuścił Sesję). Dla mnie ten brak entuzjazmu, nad tak prostym rozwiązaniem, jest sygnałem, że nie wszystko może być w tej sytuacji tak proste, jak to chcą przedstawić czynniki oficjalne.

Jako mój komentarz do tego, co zaobserwowałem na sesji niech posłuży poniższy cytat:

Biurokracja jest to system papierów kancelaryjnych, dla którego człowiek jest niczym. Nie dostrzega człowieka, a gdy przypadkowo dostrzeże, uważa go za coś bezwartościowego, gdyż dla biurokracji istnieją tylko papierki międzykancelaryjne. Ruch tych papierów nazywa się administracją, a z człowiekiem niech się dzieje co chce! Byle „być w porządku” względem papierów, można ignorować całkowicie człowieka, którego formalnie dotyczą. W mieście czy powiecie może panować chaos i bigos wszystkiego złego; nic to! Wszystko dobrze, jeżeli administracja papierów kancelaryjnych odpowiada przepisom. Przez porządek w administracji rozumie się porządek w papierach, choćby kraj cały pogrążony był w straszliwym nieporządku.

„Państwo i Prawo”, Feliks Koneczny Wydawnictwo WAM, Kraków 1997, s. 83.

O tej Sesji także na portalu lwowecki.info

3 komentarze dla “Giebułtowskie opary – SESJA”

  1. Druga w ostatnim czasie sprawa zagrożeń ekologicznych na terenie gminy i druga „dziwna” postawa pracowników WIOŚ. Wnioski – zamawiać ekspertyzy w prywatnych laboratoriach. Koszt może być znaczny ale i sprawy poważne dla zdrowia a nie tylko komfortu mieszkańców. Inna sprawa to umocowanie syndyka w procesie likwidacyjnym. Ma on pierwszeństwo do kasy a ustawa nie zmusza go do pracy dla dobra społecznego. W związku z tym, jak już nie da się wyciągnąć pieniędzy z upadłej firmy, na syndyka nie ma bata.

  2. Czego nie wiedziałem przed sesją 17.11

    1. Ze syndyk p. Jedlński był syndykiem przy upadłości WOMAREX-u, tak jak teraz przy upadłości Satelit …, więc zna się z p. Markiewiczem, w całej zaś sprawie jest od początku i uczestniczył we wszystkich etapach złomowania (rozszabrowania) GZPB (Giebułtowskie Zakłady Przemysłu Bawełnianego) .., a teraz „głupa rżnie” …..

    2. Że w sposób umyślny 29.08.2014 podpalono firmę ( http://lwowecki.info/pl/a/1134/czy-to-bylo-podpalenie-.html ) i choć z protokołów Straży i Policji wynika, że tp było celowe podpalenie .., nikt, ani Policja, ani Prokurator nie uczynił żadnego ruchu aby ustalić podpalacza oraz co zamierzano ukryć podpalając Zakład ….,

    Zdałby się jakiś James Bond aby usta;ić bandę złodziejskiej mafii, która się za tym kryje …,

  3. Proponuje zgłosić ten fakt do Prokuratury i do Ministerstwa Ochrony Środowiska bezpośrednio.
    Do tego dorzuciłbym media – bo to jedyna władza w tym kraju w formie Faktu/ SuperEkspresu czy TVP Wrocław i zobaczymy co władza na to

Skomentuj Tomek Pawlak Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *