Wleńskie déjà vu

Nawet kilka tysięcy ton osadów z oczyszczalni ścieków może trafić do Wlenia. Smród będzie z tego niewielki – przekonywał radnych burmistrz Artur Zych. To nie był noworoczny żart. Za kilka miesięcy do Wlenia mogą trafiać pozostałości po oczyszczeniu ścieków z całego regionu.

Jesteśmy tym mocno zainteresowani – mówi Burmistrz Artur Zych.

O możliwości powstania zakładu utylizacji odpadów przy ulicy Zarzecze (w okolicy starej Winiarni) we Wleniu Burmistrz poinformował radnych na sesji 17 grudnia ubiegłego roku. Potrzebę budowy uzasadniał między innymi koniecznością utylizacji 500 ton odpadów z oczyszczalni ścieków. „W przeciwnym razie wzrosną ceny odbioru ścieków, bo koszt utylizacji jednej tony osadów to około 150 złotych – argumentował burmistrz, a powstały zakład przetwarzałby te odpady dla nas za darmo. Burmistrz nie miał najmniejszych wątpliwości, co do tego, że zakład przetwarzający odpady nie będzie negatywnie oddziaływał na środowisko naturalne. Zapewniał również, że zmagazynowane osady nie będą źródłem odoru, który może powstawać w procesie przetwarzania tysięcy ton osadów powstałych w wyniku oczyszczenia ścieków, zaledwie kilkaset metrów od zabudowań miasta. –  To się składuje w odpowiednich silosach spryskuje się bakteriami, co jakiś czas i w ciągu piętnastu minut te zapachy nikną, a po okresie trzech miesięcy powstaje z tego nawóz.  Wyjaśniał Artur Zych.

Radny Marek Dral – Z materiałów prasowych wynika, iż firma zajmuje się przetwarzaniem odpadów stałych pochodzących z oczyszczalni ścieków, odpadów „zielonych” (trawy, liści) oraz odpadów spożywczych. Dla pełnego obrazu postanowiłem także porozmawiać m.in. z panem Jakubem Lorenz, Radnym Wolsztyna i Franciszkiem Miastowskim – Wójtem Gminy Wiskitki.

W rozmowie telefonicznej Pan Jakub Lorenz, Radny Wolsztyna, gminy, w której sprawa kontrowersyjnej lokalizacji inwestycji jest w tej chwili (styczeń 2016r.) w trakcie rozpatrywania przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze,  długo wyjaśniał, dlaczego w jego gminie nie chcą tej inwestycji. Podał wiele cennych informacji m.in., iż w Raporcie Oddziaływania na Środowisko firma zapisała, że rocznie planuje przerobić 45000 ton odpadów z czego ma powstać ok. 29000 ton gotowego ekologicznego produktu. Radny Lorenz zadaje pytanie: gdzie się podzieje pozostałe 16000 ton?

Franciszek Miastowski – Wójt Gminy Wiskitki, na terenie której od kilku lat funkcjonuje firma, w telefonicznej rozmowie nie ukrywa, iż w jego gminie nastawienie społeczne względem tej działalności jest bardzo negatywne, mimo, że wszelkie raporty są pozytywne. Zdaniem Wójta spowodowane jest to niewłaściwą lokalizacją inwestycji – kilkaset metrów od gospodarstw. Na pytanie czy smród jest wyczuwalny Wójt Miastowski odpowiada: „Nie ulega wątpliwości, bo powstają pewne procesy i jest wyczuwalny”. Obecnie firma wystąpiła o zmianę lokalizacji co wywołało kolejne protesty. Mimo, że firma chce się przenieść to mieszkańcy gminy Wiskitki już w ogóle nie chcą w swojej okolicy tej działalności. Wójt na chwilę obecną nie wie jak się sprawa zakończy.

Burmistrz nie wycofuje się z kontrowersyjnego pomysłu budowy we Wleniu zakładu przetwarzającego odpady. Wprost przeciwnie na łamach Biuletynu Informacyjnego Urząd Gminy zapowiada dalsze rozmowy. Niestety nie przedstawia żadnych nowych argumentów, które przemawiałyby za lokalizacją takiej instalacji na terenie gminy.

Andrzej Jaśkiewicz – Pan Artur Zych po raz kolejny straszy mieszkańców wzrostem opłat za ścieki. Takie postawienie sprawy jest nieuczciwe i niczym nieuzasadnione! Szczególnie względem uboższej części naszego społeczeństwa. Pan Zych nie przedstawia na poparcie swojej tezy żadnych wyliczeń. Nie przedstawia, bo ich nie ma! ŻADNEJ PODWYŻKI Z TEGO TYTUŁU NIE BĘDZIE! Według danych uzyskanych od spółki zarządzającej siecią wod.-kan. nasza oczyszczalnia w ciągu ostatnich trzech lat produkowała około 19 ton osadu rocznie. Koszt jego utylizacji (licząc 150 zł/tonę) wyniesie około 2850 złotych, co w przeliczeniu na jednego abonenta teoretycznie spowodowałoby wzrost opłat o ok. 16 groszy miesięcznie brutto!

Sam pomysł zwiezienia kilkudziesięciu tysięcy ton odpadów niemal dokładnie w centrum Parku Krajobrazowego, na obszar chroniony Natura 2000 wydaje się tak niedorzeczny i absurdalny, że trudno tu dyskutować o braku jego wpływu na środowisko naturalne.

Funkcjonujące w Polsce zakłady utylizują rocznie nawet do 40.000 ton odpadów. Zakładając, że zakład we Wleniu będzie przerabiał „tylko” 15.000 ton odpadów do ich przewiezienia potrzebne będzie ponad 1000 tirów zwożących odpady z całego regionu, a potem wywożących nawóz!

Niestety, bardzo trudno zgodzić się z argumentami, których używa burmistrz Artur Zych przekonując radnych do budowy przetwórni odpadów na terenie Wlenia. Pan Artur Zych twierdzi, że wleńska oczyszczalnia ścieków produkuje 500 ton osadu, którego utylizacja będzie kosztowała mieszkańców około75 tysięcy złotych, co w konsekwencji pociągnie za sobą wzrost opłat za ścieki. Z danych opublikowanych w Planie Gospodarowania Odpadami dla Powiatu Lwóweckiego wynika, że oczyszczalnia we Wleniu w 2009 roku wyprodukowała około 11 ton osadu! Nawet uwzględniając podłączone do sieci kanalizacyjnej w ubiegłych latach kolejne gospodarstwa domowe ilość wyprodukowanego osadu raczej nie przekracza 20 ton. Dla porównania oczyszczalnia w Mirsku w 2009 roku wyprodukowała 35 ton osadu, a w porównywalnym wielkością do Wlenia Lubomierzu 5 ton. Koszt utylizacji 20 ton osadu licząc nawet po 150 złotych za tonę wyniesie ok. 3000 złotych, co przy przychodach operatora sieci wodno- kanalizacyjnej liczących blisko pół miliona złotych jest kwotą marginalną. Trudno również uznać za wiarygodne zapewnienia burmistrza, że nie będzie zagrożeń wynikających z faktu zwiezienia do niewielkiej kotliny tysięcy ton osadów z okolicznych oczyszczalni ścieków. Wystarczy spojrzeć na smog, który dusi miasto przez niemal pół roku, żeby wyobrazić sobie, jakie będą konsekwencje dla mieszkańców nawet „niewielkiego smrodu”, „który zaniknie po piętnastu minutach” z setek ton utylizowanych odpadów szczególnie w miesiącach letnich. Burmistrz nie wspomniał przy tym ani słowem o uciążliwościach związanych z transportem odpadów lokalnymi drogami i następstwach, jakie wynikną ze wzmożonego ruchu ciężkich pojazdów na terenie gminy. Kolejny problem to oddziaływanie na turystykę i straty, jakie mogą z tego tytuły ponieść inwestorzy. Nie trudno sobie wyobrazić, jakie wrażenia wywiozą desperaci, którzy zdecydują się na spływ Bobrem około 100 metrów od składowiska odpadów.

Nie sprzeciwiamy się inwestycji, ani nie występujemy przeciwko władzom gminy, ani tym bardziej Burmistrzowi. Sprzeciwiamy się wyłącznie lokalizacji kompostowni odpadów w tak niewielkiej odległości od miasta. Uważamy, że składowanie odpadów w samym centrum parku krajobrazowego, w słabo przewietrzanej kotlinie, zaledwie kilkaset metrów od zabudowań będzie ogromnie uciążliwe dla środowiska naturalnego, a przede wszystkim mieszkańców Wlenia i okolicznych sołectw. Z tego względu mieszkańcy powinni mieć pełną wiedzę na temat propozycji złożonej Burmistrzowi oraz działań, jakie zamierza w sprawie budowy przetwórni podjąć gmina.  Mieszkańcy powinni mieć pełną wiedzę o negatywnych skutkach składowania i przetwarzania odpadów na terenie miasta. Niestety polityka informacyjna Urzędu Miasta budzi w tym zakresie ogromne wątpliwości. W Biuletynie Informacyjnym Gminy Wleń na ten temat nie została zamieszczona żadna informacja! Takich informacji brak również na oficjalnej stronie internetowej gminy. Kłóci się to z deklarowaną przez Burmistrza i przynajmniej część radnych polityką otwartości i współdecydowania przez naszą społeczność o sprawach dla nas istotnych.

Opinie Radnych nie są, więc takie jednoznaczne. W ciągu ostatnich dziesięciu lat nie zdarzyło się, żeby Rada przegłosowała jakąkolwiek uchwałę wbrew woli Burmistrza.
Z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że „tradycyjnie” zagłosują za każdą propozycją Burmistrza, niezależnie od tego, jaka ona będzie.

I jeszcze kilka słów na temat „konsultacji”. Dzisiaj burmistrz odmienia słowo „konsultacje” przez wszystkie możliwe przypadki.

Gdyby nie informacja na wleninfo.pl i lwowecki.pl mieszkańcy nadal nie wiedzieliby o planach budowy przetwórni odpadów.

Na sesji 29 stycznia (ubiegły piątek) na wniosek Burmistrza wprowadzono dodatkowy punkt obrad „Stanowisko Rady Miasta w sprawie dalszych rozmów z firmą Ziemia Polska”

– Ani portal wleninfo ani lwówecki nie mają prawa podejmować decyzji za Szanowną Radę, a taka sytuacja, taka próba tutaj była. Dlatego też bardzo proszę Szanowną Radę, żeby wskazać mi kierunek działania (…) bardzo proszę żeby taką decyzje podjęto – mówił między innymi Burmistrz do radnych.

Artur Zych proponował radnym spotkanie z przedstawicielem firmy Ziemia Polska oraz wyjazd w celu obejrzenia funkcjonującej instalacji tego typu. Ogromną irytację burmistrza wywołało pytanie radnego Marka Drala o finansowanie wyjazdu. Pytanie jest o tyle ciekawe, a irytacja burmistrza zrozumiała z tego powodu, że jak informował radnych Artur Zych trzeba pokonać 800 kilometrów. Wyjazd na koszt firmy mógłby rodzić podejrzenia o korupcję. Koszty pokryte z budżetu gminy można uznać za marnotrawienie środków publicznych. W takim wypadku pozostaje jedynie pokrycie wydatków na przejazd oraz pobytu w zakładzie przetwórczym przez radnych oraz burmistrza ze środków prywatnych!

W głosowaniu za kontynuacją rozmów na temat budowy przetwórni odpadów 11 radnych było „za”, 2 „przeciw”.

http://swidnica24.pl/skazone-odpady-tuz-za-domami/

http://www.strefaagro.gloswielkopolski.pl/artykul/nie-chca-kompostowni-obok-jeziora-w-obrze

http://www.eglos.pl/walka-o-kompostownie/0,-1kd,1/

W artykule korzystałem z materiałów na portalach lwowecki.info i wleninfo.pl

jeden komentarz dla “Wleńskie déjà vu”

  1. Winien jestem komentarz, dlaczego na stronie związanej z Mirskiej umieściłem artykuł o Wleniu, dlaczego „déjà vu”? Sytuacja jest bardzo podobna do tej, która miała miejsce u nas przy okazji pomysłu PRI Bazalt, promowanego przez burmistrza Jasińskiego, na sprowadzanie rakotwórczych odpadów z Niemiec via lubuskie. Widać podobną argumentację, podobną sytuację gminy. Coraz bardziej wygląda na to, że nasze okolice są postrzegane jako tak odległe od większych miast, z tak bezwolnymi mieszkańcami, że można im podrzucić każdy śmieć.

Skomentuj Feliks Chojnacki Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *